Kisiel Kisiel
316
BLOG

Szacher macher

Kisiel Kisiel Polityka Obserwuj notkę 7

Rafał Antczak, członek zarządu Deloitte Consulting:

" jeśli chcemy wyrwać się z pułapki średniego dochodu, a mamy na to szansę, to nie kapitał jest problemem, tylko praca, a dokładniej ilość osób, które będą znikały z polskiego rynku pracy i w związku z tym trzeba ich zastąpić.
Luka na tym rynku pracy, w perspektywie do 2050 roku, będzie wynosiła ok 10 mln. Potrzebujemy co najmniej 4,3 mln pracowników z imigracji. Najchętniej w Polsce są widziani pracownicy z Ukrainy. Dynamika w ostatnich latach wskazuje, że ta liczba, która obecnie jest na poziomie - skromnie, ale dość konserwatywnie liczonym - ok. 350 tys osób, pracujących i pochodzących z Ukrainy, może rosnąć do poziomu 4,3 mln."

Wygnali miliony Polaków bezrobociem i głodowymi pensjami na emigracyjną poniewierkę, by ich zastąpić niewolnikami z Ukrainy i z innych jeszcze biedniejszych od Polski państw. Kapitalizm XXI wieku to znacznie bardziej okrutny wariant dziewiętnastowiecznego, bo sto kilkadziesiąt lat temu wyrwano miliony ludzi ze wsi i pognano ich do miasta, a dziś migracje dotyczą narodów, ras, kontynentów.

Pozornie wydaje się, że to procesy naturalne, warunkowane jedynie mechanizmami ekonomii, moim zdaniem jednak mamy do czynienia z inżynierią społeczną w skali globalnej, której ostatecznym celem nie jest wcale ekonomia, a panowanie nad ludźmi. Człowiek wyrwany z tradycyjnej wspólnoty, na którą się składa wspólny język, ziemia, obyczaje, religia, łatwiej poddaje się obróbce, szybciej go można podporządkować. Alienacja sprzyja również demoralizacji i utracie tożsamości. Człowiek wyobcowany przestaje być sobą, traci podmiotowość, zamienia się w bezwolny element globalnej maszynerii, którą sterują cyniczne, zdolne do największych podłości elity. Rodzi się nowa, globalna despotia.

http://www.bankier.pl/wiadomosc/Antczak-Polski-rynek-pracy-potrzebuje-minimum-4-3-mln-imigrantow-7358125.html 

 

Kisiel
O mnie Kisiel

linki do książki FYMa Czerwona strona księżyca: fymreport.polis2008.pl 65,2 MB 88 MB ebook 147 MB Zwolennikom Platformy i Komorowskiego Jestem poetą. To znaczy nazywam rzeczy imieniem: na świat mówię - świat, na kraj - Ojczyzna, czasem mówię chmurnie na durniów - durnie.   Tadeusz Borowski Kiedy jednak długi szereg nadużyć i uzurpacji, zmierzających stale w tym samym kierunku, zdradza zamiar wprowadzenia władzy absolutnej i despotycznej, to słusznym i ludzkim prawem, i obowiązkiem jest odrzucenie takiego rządu oraz stworzenie nowej straży dla własnego przyszłego bezpieczeństwa. Deklaracja Niepodległości Stanów Zjednoczonych Być może kiedyś będę zmuszony pragnąć klęski mego państwa, a to w przypadku, gdy przestanie całkowicie zasługiwać na dalsze trwanie, gdy nie może już być żadną miarą uznane za państwo sprawiedliwości i prawa - krótko mówiąc, gdy zaprzeczy swej naturze państwa. Ale taka decyzja jest decyzją przerażającą; nosi ona nazwę "obowiązku zdrady." Paul Ricoeur "Państwo i przemoc" kontakt: okolice@o2.pl   Discover the playlist Asa with Asa NAJWIĘKSZY TEATR ŚWIATA Siedzę na twardym krześle W największym świata teatrze Patrzę i oczom nie wierzę Nie wierzę, ale patrzę Przede mną mroczna scena Nade mną wielka kurtyna A przedstawienie zaraz się zacznie Codziennie się zaczyna Tragiczni komedianci Od tylu lat ci sami Niepowtarzalne stworzą kreacje Zamieniając się znowu rolami Ten, który dziś gra króla Do wczoraj nosił halabardę A jutro będzie tylko błaznem Prawa tej sceny są twarde Premiera za premierą Pomysłów nie zabraknie Publiczność zna ich wszystkie sztuczki A jednak cudów łaknie Po każdej plajcie antrakt A po nim znów premiera I jeszcze większa plajta A teatr nie umiera Siedzę na twardym krześle w największym świata teatrze Patrzę i oczom nie wierzę Nie wierzę, ale patrzę A obok mnie w milczącym tłumie w cieniu tej wielkiej sceny Artyści cisi i prawdziwi Artyści niespełnieni Nie zagram w tym teatrze Nie przyjmę żadnej roli. A serce, a co z sercem A niech tam sobie boli I każdy nowy sezon Niech będzie jak pokuta Stąd przecież wyjść nie można Więc siedzę jak przykuta Do tego właśnie miejsca W największym świata teatrze. Patrzę i oczom nie wierzę Nie wierzę, ale patrzę Pode mną smutna ziemia Nade mną nieba kurtyna Więc czekam aż Reżyser Niebieski Ogłosi wielki finał. Nie wierzę, ale patrzę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka