Dziesiątego marca tego roku poprosiłem w prywatnym mailu posła Prawa i Sprawiedliwości Jana Ardanowskiego o kilka słów wyjaśnienia na temat momentu, w którym dowiedział się o katastrofie samolotu z prezydentem Kaczyńskim na pokładzie. Pan Ardanowski przebywał 10 kwietnia w Katyniu i zachowały się w necie jego dwie odmienne relacje na wspomniany wyżej temat. Pomyślałem więc, że dobrze by było, gdyby pan poseł odniósł się do tych rozbieżności i wyjaśnił, jak rzeczywiście było. W związku z tym, że oczekiwanie na odpowiedź przedłużało się, powtórzyłem pytanie po mniej więcej dziesięciu dniach na facebookowej tablicy pana posła w wątku dotyczącym przygotowań do obchodów szóstej rocznicy tragedii smoleńskiej. Tym razem poseł Ardanowski usunął po prostu cały wątek wraz z moim zapytaniem. Mógłby ktoś uznać, że pan poseł nie ma po prostu zwyczaju wchodzić w wymianę zdań z osobą nieznajomą, tak jednak chyba nie jest, bo na stronie pana posła znajdziemy jego grzeczne odpowiedzi na niekiedy dość kłopotliwe zaczepki. Jaki zatem może być powód uporczywego milczenia posla Ardanowskiego w interesującej mnie kwestii? Może ten sam, który kazał redaktorowi Kuźniarowi z TVNu dość obcesowo z grożeniem sądem włącznie zareagować na zadane mu swego czasu pytania w sprawie 10 kwietnia 2010 r.?
Poniżej podaję treść mojego zapytania skierowanego do pana posła Ardanowskiego:
10 MARCA 00:08
Witam Panie Pośle, mam do Pana prośbę, czy mógłby Pan rozwiać wątpliwości grupy blogerów zajmujących się tragedią z 10 kwietnia 2010 r. i wyjaśnić, w którym momencie dotarła do Pana informacja o katastrofie samolotu z prezydentem Lechem Kaczyńskim na pokładzie? Pytam o to, z tego powodu, że w mediach przytaczane są różne Pańskie relacje na ten temat.
Relacja pierwsza z Katynia 10 kwietnia 2010 r. :
- Pana nazwisko znalazło się na liście pokładowej prezydenckiego samolotu. Nie wsiadł pan do niego...
- Nie, bo wybrałem podróż specjalnym pociągiem, który wyruszył z Warszawy do Smoleńska. Jechało nim około 500 osób, a wśród nich przedstawiciele Rodzin Katyńskich, harcerze, żołnierze. Wiedziałem, że przyda im się pomoc w podróży, bo to często ludzie starsi, schorowani. A w samolocie moje miejsce miał zająć ktoś, komu trudno podróżować już pociągiem. Leciało przecież wielu kombatantów.
- Kto poleciał zamiast pana?
- Nie wiem.
- Kiedy dowiedział się pan o tragedii?
- Podczas przesiadki.
- W Smoleńsku czekaliśmy na autokary, które miały nas zabrać do Katynia i wtedy zadzwonił ktoś z Polski i powiedział, że telewizja informuje, że samolot się rozbił.Wciąż nie mogę w to uwierzyć! Zginęło tak wielu moich przyjaciół, ludzi których ceniłem i szanowałem.
http://www.pomorska.pl/kujawsko-pomorskie/art/7131923,jan-ardanowski-cudem-ocalony-nie-polecial,id,t.html
Relacja druga ze stycznia 2014 r.:
-
Pan się prawdopodobnie dowiedział, nie wiem, telefonicznie, czy ktoś panu to przekazał, że tam, że była tak zwana katastrofa? Później była jakaś giełda informacji. Skąd od razu wiedzieliście, że wszyscy nie żyją?
- Nie.To było stopniowane. Przede wszystkim dotarliśmy pociągiem do Katynia, yy do Smoleńska. Stamtąd przejazdy autobusami. Nie mieliśmy własnych środków komunikacji. To były podstawione przez Rosjan autobusy. Dotarliśmy do Katynia, w pobliżu stacji kolejowej Gniezdowo. Tam furtki do wykrywania metalu, wchodzenie na cmentarz. To trwało długo. Potem na cmentarzu, no dość zimno... to na co wtedy ... bo trochę się ubrałem mało ... jak na tamte warunki odpowiednio ... w dość cienki płaszcz. Było chłodno i to na co zwróciłem uwagę tam w tym lesie katyńskim: zimne, wiosenne, przezroczyste powietrze. Po czasie to skonstatowałem, że wtedy na to zwróciłem uwagę. Więc trwały przygotowania. Księża rozkładali przy ołtarzu to co jest niezbędne do odprawiania mszy. Kompania honorowa ćwiczyła na sucho salwy, przygotowywano wieńce, harcerze ... , my czekaliśmy na przylot, na przyjazd tej delegacji, która miała dotrzeć samolotem. W pewnej chwili jakieś zamieszanie. Widzę, że Jacek Sasin biegiem do jakiegoś samochodu osobowego, który mu towarzyszył chyba z Polski wpada, gdzieś odjeżdża. Żołnierze są, którzy nam towarzyszyli zdezorientowani i zaczęły dzwonić telefony od naszych rodzin, od naszych krewnych, od przyjaciół z Polski. Informacje bardzo szczątkowe, coś się wydarzyło z samolotem. Pierwsze informacje, że uległ przy lądowaniu katastrofie, że są ofiary śmiertelne. No ale to by sugerowało, że również no ileś osób żyje. To stopniowanie, potem coraz bardziej. Natomiast no informacje o tym, że zginęli wszyscy to po powrocie Jacka Sasina i ambasadora Bahra, którzy zakomunikowali, że nikt więcej z tych, którzy podróżowali Tupolewem, nikt więcej już do nas nie dotrze.
https://vimeo.com/84416652
Pisząc do posła Ardanowskiego posiłkowałem się informacjami przytoczonymi na blogu Ludwiqa:
http://ludwiq.salon24.pl/637285,podczas-przesiadki
A tu moje perypetie z red. Kuźniarem:
http://kisiel.salon24.pl/375549,smolensk-w-tvn-proste-pytania-prosta-odpowiedz
http://kisiel.salon24.pl/375704,smolensk-w-tvn-zrobila-sie-afera