Gościłem przed laty u znajomego Norwega w jego górskim domku. Pewnego razu ucięliśmy sobie w gronie kilku osób pogawędkę na temat multikulturowości. Norwegowie grzecznie wysłuchali mojej krytyki tej lewackiej ideologii, trochę jej pobronili i wydawało mi się, że na tym koniec. Jednak myliłem się. Właściciel domku przywiózł na weekend swoich dwóch małoletnich synów i ich kolegę, norweskiego Murzyna. Od razu zrozumiałem, że ma to być lekcja tolerancji dla zacofanego człowieka z Europy WschodniejEmotikon smile Ok, powiedziałem sobie, mieszkałem kilka lat z Murzynami po sąsiedzku w akademiku i w hostelach, to pomieszkam i w norweskich górach z czarnym Norwegiem. Jako, że był piątek, mój znajomek oznajmił: dziś mamy "taco day", czyli biesiadujemy po meksykańsku. Spoko. Siedliśmy do stołu i każdy wziął się za jedzenie. Norwegowie - ojciec i synowie spokojnie, dystyngowanie sięgają po potrawy. Normalka. Jednak na ich tle czarny koleżka jakoś się wyróżnia. Jakiś taki czujny się zrobił i obserwuje każdy nasz ruch po jedzenie. Nerwowo obserwuje, jak szybko znika ono ze stołu. Ot głodny, pomyślałem i starałem się nie zwracać na niego uwagi. Okazało się, że na tym nie koniec jednak, bo gdy skończyliśmy jeść i o czymś tam zaczęła się rozmowa, kolega synów mojego znajomego rozpoczął dziwną gimnastykę swoich warg, a mianowicie na przemian zakładał raz dolną wargę palcami na nos, raz górną na brodę. Wyczułem, że mimo kamiennych twarzy nawet Norwegowie są nieco zakłopotani. Później było jeszcze lepiej, bo np. byliśmy świadkami murzyńskiego tańca z hołubcami pod sufit. Ot, tak, ni z tego ni zowego norweski Murzyn dał popis break dance w kuchni. Siedziałem w fotelu z piwkiem w garści, śmiejąc się wewnętrznie z tej lekcji tolerancji. Tym się kończą (oby tylko tym) naiwne złudzenia, że można zmienić czyjąś naturę, wprowadzając go do nowego środowiska.
P.S. Żeby nie dać powodów do oskarżeń o rasizm inteligentnym inaczej, wyjaśniam, że niechęć do marksizmu kulturowego nie jest tym samym, co wrogość wobec ludzi innych ras, kultur i religii.
Komentarze