Kisiel Kisiel
5781
BLOG

Smoleńsk w TVN - proste pytania, prosta odpowiedź

Kisiel Kisiel Polityka Obserwuj notkę 35

Gościł ostatnio w mojej okolicy redaktor Jarosław Kuźniar z TVN. Pomyślałem w związku z tym, że dobrze byłoby wypytać u źródła o kilka niejasnych szczegółów związanych z tragedią z 10 kwietnia 2010 r. Redaktor Kuźniar prowadził tego dnia, jak zapewne wszyscy pamiętamy, poranny program w TVN.

Proszę zresztą sobie obejrzeć i posłuchać:

 Podałem redaktorowi Kuźniarowi w czasie spotkania kartkę z pytaniami. Oto ta sytuacja:

http://www.expresstv.pl/artykuly/6/184/jaroslaw_kuzniar_o_bledach_popelnionych_na_wizji_w_tvn24/

 

  Pytania do Jarosława Kuźniara
dotyczące relacji TVN24 z katastrofy polskiego samolotu w Smoleńsku


Czy udało się dziennikarzom w studio TVN24 dodzwonić 10 kwietnia 2010 r. do 36 specjalnego pułku lotniczego i na Okęcie przed ogłoszeniem newsa o "problemach z lądowaniem prezydenckiego jaka-40"?

Czy kontaktowaliście się z MSZ-em przed opublikowaniem pierwszego newsa o godz. 9.19 i co przedstawciel MSZ wtedy wam oznajmił?

Kiedy po raz pierwszy i po raz drugi zadzwonił do redakcji TVN i co dokładnie mówił Jan Mróz (jakich słów użył w pierwszym telefonie i czy np. wspominał o S. Wiśniewskim przy drugim telefonie)?

Jak odzyskaliście kontakt z Mrozem i co Mróz mówił po czasie "aresztowania przez FSB"? Gdzie Mroza przetrzymywano i jak to wyglądało?

Czy mieliście w redakcji wytyczne, by nie używać słowa "zamach"?

Czy ustaliliście, dlaczego nie otwierały wam się depesze na monitorze przy stole w studio i koledzy musieli je panu podawać?

Szef reporterów TVN, Jerzy Durlik, w filmie Poranek mówi, że dziennikarze mieli lecieć do Katynia jednym samolotem z prezydentem i że w piątek na dzień przed lotem Kancelaria Prezydenta zmieniła plany. Czy mógłby Pan powiedzieć, jakim samolotem mieli lecieć dziennikarze z prezydentem, kto imiennie i w jakim trybie podjął tę decyzję o zmianie planów, a także jaka towarzyszyła temu motywacja?

O godzinie 9.27 ustaliliście w studio z pomocą obecnego tam Wojciecha Olejniczaka, że prezydent leciał tupolewem, a jednak zaraz po tym zapytał Pan w wejściu na żywo rzecznika MSZ Piotra Paszkowskiego, cyt. "wiemy, że były dwie maszyny, która się rozbiła?" I za chwilę pyta Pan jeszcze bardziej szczegółowo: "jak-40, czy tupolew?" To oczywiste, że nie mógł pan w tym momencie pomylić się i sugerować jakiem dziennikarskim, bo po pierwsze wiedzieliście, że dziennikarze wylądowali bez przeszkód (rozmawiał pan z Mrozem i miał z nim kontakt, a Mróz przecież leciał jakiem), a po drugie sam Piotr Paszkowski oznajmił wam wtedy, że – cytuję – "jak-40 rozbił się, zapalił, ale pożar ugaszono. Więc skąd pańskie pytanie do Paszkowskiego o jaka? Powtórzę raz jeszcze: ustaliliście w studio, że prezydent leciał tupolewem, dziennikarze jakiem, że samolot dziennikarzy wylądował bez przeszkód, a pan pyta Paszkowskiego o to, który samolot się rozbił: jak , czy tupolew. Oznacza to, że mieliście wtedy informację o wylocie dodatkowego jaka, czyli wiedzieliście, że tego dnia do Smoleńska poleciał Jak z dziennikarzami, drugi Jak z częścią delegacji i tupolew z drugą częścią delegacji. Dobrze wnioskuję?

Co oznacza pańskie stwierdzenie w filmie Poranek, że "wyleciały z Polski o godz. 6.50"? (przypomnę, że oficjalna wersja mówi o jednym samolocie – tupolewie, który wyleciał z Okęcia o 7.27). Skąd pan dowiedział się, że jakieś samoloty wyleciały o 6.50, od kogo pochodziła ta informacja? Dlaczego mówił Pan o samolotach, a nie o samolocie?

Jan Mróz mówi w filmie Poranek, że pierwsza wiadomość, która poszła do stacji, była z 8.51 i została przekazana od dyplomatów zgromadzonych na lotnisku. Informacja ta brzmiała: samolot zniknął z radarów i prawdopodobnie się rozbił.

Dlaczego nikt, w tym Jan Mróz, który znajdował się na Siewiernym, nie słyszał odgłosów katastrofy? Przecież upadek i rozerwanie się kilkudziesięciotonowej maszyny pędzącej z prędkością przeszło dwustu kilometrów na godzinę powinien być słyszalny z odległości kilku kilometrów. Dookoła miejsca katastrofy powinny powypadać szyby z okien budynków, a jak wiemy, nic takiego nie miało miejsca (Polacy oczekujący na płycie lotniska zorientowali się, że coś się dzieje po nerwowym zachowaniu Rosjan, jak to możliwe, by nie było potwornego, słyszanego w całym Smoleńsku huku?).

Krzysztof Knyż, operator Faktów:

- gdzie był 10 kwietnia 2010 r. - na lotnisku w Smoleńsku, czy w Katyniu?
- co udało mu się nagrać? Może lądujący samolot, który raz pokazano w tv 10 kwietnia i już nigdy więcej? Gdzie są te nagrania?
- jak zmarł, jak zginął w czerwcu 2010 r. ? nie ma na ten temat żadnej informacji, a krążą najróżniejsze opowieści na ten temat
 

 

Jarosław Kuźniar bezpośrednio po wręczeniu kartki z pytaniami odniósł się jedynie do pierwszego pytania, oznajmiając, że nie dodzwonili się ani do 36 spl ani na Okęcie (niejasnym pozostaje, czy w ogóle usiłowali się skontaktować z tymi źródłami). Kuźniar uznał też początkowo, że pytania o Smoleńsk są atakiem na dziennikarzy TVNu i uspokoił się nieco po moim dementi (proszę zajrzeć pod link podany powyżej i posłuchać). Jednocześnie zaproponował, że udzieli mi odpowiedzi na piśmie drogą mailową. Dziś otrzymałem odpowiedź od redaktora Kuźniara. Oto ona:

Szanowny Panie

przeczytalem na spokojnie wszystkie Pana pytania
i doszedlem do wniosku
ze to nie sa pytania do mnie

ma Pana prawo je stawiac
ale ja nie umiem na nie odpowiedziec

zycze Panu duzo spokoju i zrozumienia dla pracy innych
z powazaniem jaroslaw kuzniar

 ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Cóż mam dodać?

Kisiel
O mnie Kisiel

linki do książki FYMa Czerwona strona księżyca: fymreport.polis2008.pl 65,2 MB 88 MB ebook 147 MB Zwolennikom Platformy i Komorowskiego Jestem poetą. To znaczy nazywam rzeczy imieniem: na świat mówię - świat, na kraj - Ojczyzna, czasem mówię chmurnie na durniów - durnie.   Tadeusz Borowski Kiedy jednak długi szereg nadużyć i uzurpacji, zmierzających stale w tym samym kierunku, zdradza zamiar wprowadzenia władzy absolutnej i despotycznej, to słusznym i ludzkim prawem, i obowiązkiem jest odrzucenie takiego rządu oraz stworzenie nowej straży dla własnego przyszłego bezpieczeństwa. Deklaracja Niepodległości Stanów Zjednoczonych Być może kiedyś będę zmuszony pragnąć klęski mego państwa, a to w przypadku, gdy przestanie całkowicie zasługiwać na dalsze trwanie, gdy nie może już być żadną miarą uznane za państwo sprawiedliwości i prawa - krótko mówiąc, gdy zaprzeczy swej naturze państwa. Ale taka decyzja jest decyzją przerażającą; nosi ona nazwę "obowiązku zdrady." Paul Ricoeur "Państwo i przemoc" kontakt: okolice@o2.pl   Discover the playlist Asa with Asa NAJWIĘKSZY TEATR ŚWIATA Siedzę na twardym krześle W największym świata teatrze Patrzę i oczom nie wierzę Nie wierzę, ale patrzę Przede mną mroczna scena Nade mną wielka kurtyna A przedstawienie zaraz się zacznie Codziennie się zaczyna Tragiczni komedianci Od tylu lat ci sami Niepowtarzalne stworzą kreacje Zamieniając się znowu rolami Ten, który dziś gra króla Do wczoraj nosił halabardę A jutro będzie tylko błaznem Prawa tej sceny są twarde Premiera za premierą Pomysłów nie zabraknie Publiczność zna ich wszystkie sztuczki A jednak cudów łaknie Po każdej plajcie antrakt A po nim znów premiera I jeszcze większa plajta A teatr nie umiera Siedzę na twardym krześle w największym świata teatrze Patrzę i oczom nie wierzę Nie wierzę, ale patrzę A obok mnie w milczącym tłumie w cieniu tej wielkiej sceny Artyści cisi i prawdziwi Artyści niespełnieni Nie zagram w tym teatrze Nie przyjmę żadnej roli. A serce, a co z sercem A niech tam sobie boli I każdy nowy sezon Niech będzie jak pokuta Stąd przecież wyjść nie można Więc siedzę jak przykuta Do tego właśnie miejsca W największym świata teatrze. Patrzę i oczom nie wierzę Nie wierzę, ale patrzę Pode mną smutna ziemia Nade mną nieba kurtyna Więc czekam aż Reżyser Niebieski Ogłosi wielki finał. Nie wierzę, ale patrzę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka