Gościł ostatnio w mojej okolicy redaktor Jarosław Kuźniar z TVN. Pomyślałem w związku z tym, że dobrze byłoby wypytać u źródła o kilka niejasnych szczegółów związanych z tragedią z 10 kwietnia 2010 r. Redaktor Kuźniar prowadził tego dnia, jak zapewne wszyscy pamiętamy, poranny program w TVN.
Proszę zresztą sobie obejrzeć i posłuchać:
Podałem redaktorowi Kuźniarowi w czasie spotkania kartkę z pytaniami. Oto ta sytuacja:
http://www.expresstv.pl/artykuly/6/184/jaroslaw_kuzniar_o_bledach_popelnionych_na_wizji_w_tvn24/
Pytania do Jarosława Kuźniara
dotyczące relacji TVN24 z katastrofy polskiego samolotu w Smoleńsku
Czy udało się dziennikarzom w studio TVN24 dodzwonić 10 kwietnia 2010 r. do 36 specjalnego pułku lotniczego i na Okęcie przed ogłoszeniem newsa o "problemach z lądowaniem prezydenckiego jaka-40"?
Czy kontaktowaliście się z MSZ-em przed opublikowaniem pierwszego newsa o godz. 9.19 i co przedstawciel MSZ wtedy wam oznajmił?
Kiedy po raz pierwszy i po raz drugi zadzwonił do redakcji TVN i co dokładnie mówił Jan Mróz (jakich słów użył w pierwszym telefonie i czy np. wspominał o S. Wiśniewskim przy drugim telefonie)?
Jak odzyskaliście kontakt z Mrozem i co Mróz mówił po czasie "aresztowania przez FSB"? Gdzie Mroza przetrzymywano i jak to wyglądało?
Czy mieliście w redakcji wytyczne, by nie używać słowa "zamach"?
Czy ustaliliście, dlaczego nie otwierały wam się depesze na monitorze przy stole w studio i koledzy musieli je panu podawać?
Szef reporterów TVN, Jerzy Durlik, w filmie Poranek mówi, że dziennikarze mieli lecieć do Katynia jednym samolotem z prezydentem i że w piątek na dzień przed lotem Kancelaria Prezydenta zmieniła plany. Czy mógłby Pan powiedzieć, jakim samolotem mieli lecieć dziennikarze z prezydentem, kto imiennie i w jakim trybie podjął tę decyzję o zmianie planów, a także jaka towarzyszyła temu motywacja?
O godzinie 9.27 ustaliliście w studio z pomocą obecnego tam Wojciecha Olejniczaka, że prezydent leciał tupolewem, a jednak zaraz po tym zapytał Pan w wejściu na żywo rzecznika MSZ Piotra Paszkowskiego, cyt. "wiemy, że były dwie maszyny, która się rozbiła?" I za chwilę pyta Pan jeszcze bardziej szczegółowo: "jak-40, czy tupolew?" To oczywiste, że nie mógł pan w tym momencie pomylić się i sugerować jakiem dziennikarskim, bo po pierwsze wiedzieliście, że dziennikarze wylądowali bez przeszkód (rozmawiał pan z Mrozem i miał z nim kontakt, a Mróz przecież leciał jakiem), a po drugie sam Piotr Paszkowski oznajmił wam wtedy, że – cytuję – "jak-40 rozbił się, zapalił, ale pożar ugaszono. Więc skąd pańskie pytanie do Paszkowskiego o jaka? Powtórzę raz jeszcze: ustaliliście w studio, że prezydent leciał tupolewem, dziennikarze jakiem, że samolot dziennikarzy wylądował bez przeszkód, a pan pyta Paszkowskiego o to, który samolot się rozbił: jak , czy tupolew. Oznacza to, że mieliście wtedy informację o wylocie dodatkowego jaka, czyli wiedzieliście, że tego dnia do Smoleńska poleciał Jak z dziennikarzami, drugi Jak z częścią delegacji i tupolew z drugą częścią delegacji. Dobrze wnioskuję?
Co oznacza pańskie stwierdzenie w filmie Poranek, że "wyleciały z Polski o godz. 6.50"? (przypomnę, że oficjalna wersja mówi o jednym samolocie – tupolewie, który wyleciał z Okęcia o 7.27). Skąd pan dowiedział się, że jakieś samoloty wyleciały o 6.50, od kogo pochodziła ta informacja? Dlaczego mówił Pan o samolotach, a nie o samolocie?
Jan Mróz mówi w filmie Poranek, że pierwsza wiadomość, która poszła do stacji, była z 8.51 i została przekazana od dyplomatów zgromadzonych na lotnisku. Informacja ta brzmiała: samolot zniknął z radarów i prawdopodobnie się rozbił.
Dlaczego nikt, w tym Jan Mróz, który znajdował się na Siewiernym, nie słyszał odgłosów katastrofy? Przecież upadek i rozerwanie się kilkudziesięciotonowej maszyny pędzącej z prędkością przeszło dwustu kilometrów na godzinę powinien być słyszalny z odległości kilku kilometrów. Dookoła miejsca katastrofy powinny powypadać szyby z okien budynków, a jak wiemy, nic takiego nie miało miejsca (Polacy oczekujący na płycie lotniska zorientowali się, że coś się dzieje po nerwowym zachowaniu Rosjan, jak to możliwe, by nie było potwornego, słyszanego w całym Smoleńsku huku?).
Krzysztof Knyż, operator Faktów:
- gdzie był 10 kwietnia 2010 r. - na lotnisku w Smoleńsku, czy w Katyniu?
- co udało mu się nagrać? Może lądujący samolot, który raz pokazano w tv 10 kwietnia i już nigdy więcej? Gdzie są te nagrania?
- jak zmarł, jak zginął w czerwcu 2010 r. ? nie ma na ten temat żadnej informacji, a krążą najróżniejsze opowieści na ten temat
Jarosław Kuźniar bezpośrednio po wręczeniu kartki z pytaniami odniósł się jedynie do pierwszego pytania, oznajmiając, że nie dodzwonili się ani do 36 spl ani na Okęcie (niejasnym pozostaje, czy w ogóle usiłowali się skontaktować z tymi źródłami). Kuźniar uznał też początkowo, że pytania o Smoleńsk są atakiem na dziennikarzy TVNu i uspokoił się nieco po moim dementi (proszę zajrzeć pod link podany powyżej i posłuchać). Jednocześnie zaproponował, że udzieli mi odpowiedzi na piśmie drogą mailową. Dziś otrzymałem odpowiedź od redaktora Kuźniara. Oto ona:
Szanowny Panie
przeczytalem na spokojnie wszystkie Pana pytania
i doszedlem do wniosku
ze to nie sa pytania do mnie
ma Pana prawo je stawiac
ale ja nie umiem na nie odpowiedziec
zycze Panu duzo spokoju i zrozumienia dla pracy innych
z powazaniem jaroslaw kuzniar
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cóż mam dodać?