Najpierw podano (10.04), że skrzynki znaleziono po paru godzinach, choć polski montażysta sfilmował jedną zaraz po katastrofie. Następnie informowano, że skrzynki i zapisy na nich są uszkodzone. Później okazało się, że jednak nic złego skrzynkom się nie stało. Po czym nadmieniono, że oprócz dwóch podstawowych skzrynek w samolocie znajdowały się jeszcze trzy techniczne, czyli razem pięć. W końcu przedstawiono wersję z trzema skrzynkami w tym jedną produkcji polskiej do badania tzw. podwyższonych parametrów lotu. Dziś mamy informację o czwartej skrzynce, podobno starego typu, a zaraz po tym jednak o pięciu.
Cuda niewidy.
Oto ostatnie doniesienia w tej sprawie:
Co odkryją głosy z MARS-a? Tu-154 miał 4, a nie 3 rejestratory
2010-04-27, ostatnia aktualizacja 2010-04-27 07:48
"Gazeta Wyborcza" uzyskała nowe informacje ze śledztwa w sprawie katastrofy prezydenckiego tupolewa.
Tu-154 miał cztery, a nie trzy rejestratory lotu. Żaden nie stracił danych, choć czwarty rejestrator nie był zabezpieczony przed zniszczeniem. I dlatego nie był uważany za skrzynkę. Jest to urządzenie rosyjskie starego typu, zapisywało dane eksploatacyjne tupolewa. Polacy uzupełnili je rejestratorem nowszej generacji, który jest teraz analizowany w Polsce. Zbierał te same dane, co stary rejestrator rosyjski.
Identyfikacja głosów załogi jest prawie ukończona - poinformowała prokuratura wojskowa. Rejestratorem rozmów w tupolewie było urządzenie MARS BM. Odcyfrowują je Rosjanie. Moment katastrofy jest niepewny. MARS zatrzymał się o godz. 8.41. Jako godzina katastrofy podawana była jednak 8.56. Zakład energetyczny o awarii linii spowodowanej katastrofą wiedział o 8.39.
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103085,7817966,Co_odkryja_glosy_z_MARS_a__Tu_154_mial_4__a_nie_3.html
i drugi tekst:
W Tu-154 było pięć czarnych skrzynek, nie - cztery
Tomasz Nowak
2010-04-27, ostatnia aktualizacja 2010-04-27 13:33
W rządowym tupolewie, który rozbił się pod Smoleńskiem było pięć czarnych skrzynek, nie - cztery (jak podawała "Gazeta Wyborcza"). Z informacji do których dotarł reporter TOK FM, wynika, że piątym rejestratorem było urządzenie o nazwie K3 63, które w czasie katastrofy uległo zniszczeniu.
- Jest to mechaniczny rejestrator wydrapujący na folii plastikowej z małoobrazkowego filmu fotograficznego podstawowe parametry lotu - tłumaczy Tomasz Tuchołka z firmy ATM produkującej czarne skrzynki.
Taśma z urządzenia zwykle przydaje się do sprawdzenia stanu samolotu po dużo mniej poważnych zdarzeniach, np. po różnego rodzaju twardych lądowaniach. - Na podstawie zapisu można wtedy stwierdzić, czy po drobnej weryfikacji samolot będzie nadawał się do dalszej eksploatacji, czy też trzeba przeprowadzić poważniejsze badania i sprawdzić, czy coś tam się np. nie nadłamało - dodaje ekspert.
W przypadku takich katastrof jak pod Smoleńskiem, podobne rejestratory są nieprzydatne, bo praktycznie zawsze ulegają zniszczeniu.
"Gazeta Wyborcza" podała dziś, że prezydencki samolot miał cztery, a nie trzy rejestratory lotu. "Żaden nie stracił danych, choć czwarty rejestrator nie był zabezpieczony przed zniszczeniem. I dlatego nie był uważany za skrzynkę. Jest to urządzenie rosyjskie starego typu, zapisywało dane eksploatacyjne tupolewa. Polacy uzupełnili je rejestratorem nowszej generacji, który jest teraz analizowany w Polsce. Zbierał te same dane, co stary rejestrator rosyjski" - czytamy w "Gazecie".
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103085,7819471,W_Tu_154_bylo_piec_czarnych_skrzynek__nie___cztery.html
To pokazuje, jakie do dziś - w przeszło dwa tydonie po katastrofie - panuje zamieszanie informacyjne. Wniosek sam się nasuwa: funkcjonujemy w orwellowskim świecie, w którym 'prawda" jest na bieżąco modyfikowana.